Macierzyństwo

Jest ciężko.
Wydawało mi się że będzie łatwiej gdy Mała się urodzi. Myślałam: będę ją mieć przy sobie, poradzę sobie. Tak naprawdę guzik wiedziałam o życiu. Małą trawią kolki do tego stopnia że pojawia się przepuklina pępkowa a jakby problemów było mało dr coś niedobrego usłyszał w serduszku. Umówić wizytę u kardiologa to jak wygrać w lotka, no chyba że za kilka miesięcy..

Momentami mam ochotę umrzeć i zniknąć ale moje serce zostało przy Malutkiej i nie mogę...
Tak bardzo ją kocham. Serce boli gdy nie umiem jej pomóc..:((

Komentarze

  1. Kochana spokojnie. To wszystko minie i będzie dobrze. 😊
    Po pierwsze na kolki polecam masaże to najskuteczniejszy sposób, przynajmniej u nas. Te wszystkie krople pomagały na chwilę a potem ból wracał ze zdwojoną siłą. Mleko hipp combiotik sprawdza się przy kolkach. My podawalismy jeszcze probiotyk acidolac baby (nie ma olejów powodujących kolki).
    Po drugie szmer w serduszku może być o charakterze niewinnym, tzw. struna rzekoma. Wiktoria tak ma i to nie jest żadnym powodem do zmartwień, taki urok dziecka. Dodatkowa niteczka, która nie ma wpływu na pracę serca. U dzieci daje dodatkowy osluchowy szmer, ponieważ dzieci mają szybkie tętno z wiekiem kiedy tętno zwalnia nie słychać tego.
    Po trzecie przepuklina być może da się odprowadzić bez zabiegu, zgłoście się do osteopaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem wykończona tymi kolkami. Trwają cały dzień, dopiero po kąpieli zasypia, w nocy budzi się dwa razy ale bez dramatu, zasypia. Natomiast rano od 7 walczymy cały dzień praktycznie :(( nie mam czasu na nic, tylko na walkę z kolkami... a najgorsze jest to uczucie gdy widzisz jak Twoje dziecko wije się w bólach i nie umiesz mu pomóc:((
      Chyba spróbujemy to mleko. Bratowej mała też miała problem z kolkami i po tym jej przeszło. To będzie już trzecie mleko do próby. Teraz jedziemy na Bebilon Comfort-niby miało pomóc na kolki, ale dwa tygodnie już to pije i zero poprawy.
      Na początek września udało mi się cudem umówić wizytę u kardiologa oczywiście prywatnie bo na NFZ to ciężko nawet się dodzwonić a jak już to terminy za kilka miesięcy. Oby było tak jak piszesz...

      Usuń
  2. https://youtu.be/9QASBHDmn84

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też testowałam różne mleka, hipp combiotik bio 1 okazało się najlepsze.
      My też u kardiologa byliśmy prywatnie. Ale naprawdę to może być to, nie martw się na zapas.
      Świetnie Ciebie rozumiem, u nas było to samo. Wiktoria była nieodkładalna, spała tylko na rękach i ten płacz i niemoc pamiętam to wszystko i jestem z Tobą. Spróbujcie też te masaże. Może Wam też pomogą. 😊
      I nie bój się będzie lepiej, inaczej, to minie. Tak naprawdę szybciej niż Ci się wydaje. Wiktoria nadal bywa wymagająca, tzn. potrzebuje, zainteresowania i uwagi i zasypia na rękach. Ale można ją odłożyć jak zaśnie, a jak nie śpi to potrafi też chwilę bawić się sama itp. 😊 także uszy do góry i trzymajcie się ciepło dziewczyny 😘

      Usuń
    2. Dziękuję Kochana za link z masażem. Od soboty ją masuje w ten sposób i widać poprawę :)) wcześniej niby też ją masowałam, ale widocznie nie dobrze. Widzę jak po tym masażu Malutka jest uspokojona.
      Mamy ten nieodkładalny etap- zasypia u mnie na rękach a gdy próbuje ją odłożyć do łóżeczka, budzi się z płaczem:(mam wrażenie że gdy już jedno zaczynam ogarniać, za chwilę pojawia się nowy temat...

      Usuń
    3. Proszę bardzo, nie ma za co i oby już było lepiej 😊
      Miałam dokładnie te same myśli... Wydawało mi się, że jak tylko coś się ułoży to coś inne się psuje. Ale to minęło i u Was też minie. Może takie są właśnie początki.. Będzie lepiej, dużo lepiej... Jak mała zasypia to spróbuj odkładać ją na brzuszek, nie na plecki. U nas to działało, że spała dłużej po odłożeniu. Z resztą w ciągu dnia do tej pory śpi raczej na brzuszku. 😊

      Usuń
  3. Byłam w miejscu podobnym do tego, w którym jesteś teraz Ty. Ukochane dziecko po wieloletnich staraniach, które płacze całe dnie. Myślałam: nie umiem być matką, coś z nią i ze mną jest nie tak, oszaleję, po co mi to było, umrę itd. Potok czarnych myśli. Szok i przerażenie. Naprawdę, wiem, jak to jest.
    Ale teraz jest już dużo łatwiej. Choć nie zawsze łatwo. Radzimy sobie.
    Kolka to problem wynikający najprawdopodobniej z niedojrzałego układu nerwowego (nie pokarmowego). Polecam teksty na mataja.pl.
    Jest też kwestia temperamentu. Są tzw. high need babies (wymagające). Wtedy mija tzw. czwarty trymestr i nadal są trudniejsze od rówieśników, bardziej niespokojne, pobudliwe, płaczliwe, żywe... Nasza córeczka (teraz 10,5m) taka jest. Zadziwiona patrzę na inne niemowlaczki, które przez kwadrans bawią się klockiem i zasypiają bez cyrków. Polecam stronę wymagające.pl.
    Ogólnie - bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i życzę hartu ducha! Będzie lepiej, obiecuję!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często mam takie myśli. Często zdarza mi się płakać i mam wrażenie, że nie mam kontroli nad swoim życiem. Zalewają mnie czarne myśli o, których piszesz. Chciałabym, aby było tak po prostu normalnie, abym mogła znaleźć też chwilę dla siebie, chociaż na sen jako taki... w nocy nie mogę zasnąć, patrzę na nią i boję się że się zakrztusi flegmą a ja będę spać... nie myślałam że to jest takie trudne..
      Dziękuję za wsparcie i Wam również życzę pogodnych dni, wszystkiego dobrego!:)

      Usuń
  4. Bardzo dobrym mlekiem jest bebilon profutura (nie pronutra, bo ta zawiera olej palmowy, poza tym skład ten sam ).Naszej Malutkiej bardzo pasowało to mleko,zero problemów brzuszkowych. Teraz za to używamy mleka capricare 1,na bazie mleka koziego. Jest bardzo dobre,poczytaj sobie o nim. Jest to mleko dosyć drogie, zamawiamy je z apteki prze Internet. Spróbujcie może z jedną puszka (wszystkie sa pakowane po 400 gram). Jak na razie jest to najlepsze mleko dla naszej Malutkiej, może Waszej Dziewczynce też będzie pasowało. Poza tym głowa do góry, z każdym dniem będzie coraz lepiej. U nas bardzo się poprawiło odkąd mała skończyła 3 miesiące (2 tygodnie temu :)). Życzę Ci dużo sił,pozdrawiam,Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. http://biegajacabiomama.pl/2015/10/22/cala-prawda-o-mleku-modyfikowanym/
    Tutaj są bardzo fajnie opisane mleka modyfikowane. Aha,przez jakiś czas też dawaliśmy Małej mleko bebilon Comfort, bo nie mogła się czasem załatwić, ale niestety nie sprawdziło nam się to mleko w ogóle. Spróbuj Marysiu z tym mlekiem kozim,chociaż przez jakis czas,może Wam pomoże.Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, dziękuję serdecznie za radę. Będziemy próbować wszystkiego po kolei. Myślę o zmianie mleka i pediatry na bardziej kontaktowego i takiego, który dużo będzie dawać z siebie. Wytłumaczenie, że kolki są i miną po 3,miesiącach a dziecko ma cierpieć przez ten czas to nie dla mnie. Więcej dobrych rad przeczytałam tutaj na blogu niż od lekarza. Nasza teraz pije właśnie ten bebilon komfort ale nie widzę wielkiej poprawy. Dopiero po tych masazach które poleciła Sesi jest lepiej.

      Usuń
  6. Marysiu, macierzyństwo nie jest łatwe. Często będziemy przeżywać strachy i zmartwienia, i to nie mija. Ale mijają kolki, płacze i robi się trochę prościej. Na pocieszenie napiszę Ci, że nasz synek też bardzo dużo płakał, zanosił się, tracił oddech, miał kolki, szmery na serduszku...a teraz jest małym półtorarocznym łobuziakiem, w 100% zdrowym. U Was też tak będzie, czego Ci z całego serca życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jakbym chciała aby już teraz, zaraz było lepiej;) Ale chyba każdy musi swoje odcierpieć... teraz widzę że nie tylko u nas na początku było tak ciężko tylko wcześniej nikt nic nie mówił... czuję że zderzyłam się ze ścianą. Oczekiwania vs rzeczywistość;) może gdyby ten poród był inny a Mała urodziła się z normalną wagą byłoby łatwiej...no ale przecież nikt nie mówił że będzie łatwo. Tylko ja wyobrażałam sobie tą rzeczywistość inaczej..czy na to wszystko można się dobrze przygotować?

      Usuń
    2. Nie :) Nie można. I ja też czułam się lekko oszukana, że nikt mi nie powiedział, jak ciężkie są początki. Teraz odczuwam pewnego rodzaju krucjatę by przestrzegać, nie żeby straszyć ciężarne, ale nazywam rzeczy po imieniu. Jest ciężko. Bardzo ciężko. Ale o tym przekonujesz się dopiero po wszystkim. I chyba gdyby ktoś mi powiedział w ciąży, że będę miała taką jazdę to bym sobie pomyślała "E, przesadza". Ale naprawdę, Jagoda kończy właśnie 2 miesiące i już jest duuuuużo dużo łatwiej. Mam nadzieję, że i Ty niedługo poczujesz, że masz nad tym wszytskim kontrole.

      Usuń
  7. Marysiu, nasza pediatra mówi, że większość maluchów ma szmery w serduszku. Nasz starsza córka też miała, w wieku kilku miesięcy byliśmy na echu serca.
    Macierzyństwo jest trudne, kiedy człowiek myśli, że już coś opanował to przychodzi coś nowego. Ale na tym to polega. Każdy etap to strach o dziecko, ale z drugiej strony cudowne, niezapomniane chwile.
    Gdy moje maluchy chorują, siedzę przy łóżeczku i łzy lecą mi po policzkach, a gardło mam ściśnięte, bo czuję się taka bezsilna. Tak jak piszesz, człowiek, gdyby mógł, wziąłby to wszystko na siebie, byle maluch nie musiał przez to przechodzić. Bądź silna, wszystkiego dobrego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Izzy, muszę wierzyć że będzie lepiej. Ta bezsilność jest najgorsza.Gdy widzi się straszne cierpienie i nie można pomóc. Tak, łzy lecą same. A ja jedynie mogę być przy niej obecna i tulić ją w bólu. Czasami widzę że ból jest tak silny że nic nie pomaga. Ani masaże, ani leki :(( ale!chyba zaswieciło się u nas światełko w tunelu :) trafiliśmy na dobrą panią dr i mamy wreszcie diagnozę. Malutka ma nietolerancje laktozy i przez to tak cierpi. Oby nowe mleczko jej pomogło, bo chyba oszaleję ze zmartwienia.

      Usuń
  8. Och Marysiu... Mogę Ci tylko powiedzieć, że będzie coraz łatwiej. Jagoda za chwilę kończy 2 miesiące i już to wszystko wydaje mi się prostsze. Trzeba to przetrwać, to moja jedyna rada. Nie! Mam jeszcze jedną- wiem, że to nie proste, ale zrób coś dla siebie, żeby nie zwariować. Wyjdź z domu choćby na pół godzinny spacer. Poproś męża o pomoc, niech zostanie z małą, a Ty weź słuchawki na uszy i po prostu pospaceruj. Pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tera, gdy w końcu doszliśmy do tego, co Malej dolega, to znajdę czas na siebie:)

      Usuń
  9. Marysiu, ja nie mam jeszcze tego doświadczenia, ale wiem, że właśnie większość dzieci ma słyszalne szmery na serduszku, które z wiekiem mijają, potem kiedy dziecko ma kilkanaście miesięcy trzeba z nim profilaktycznie pójść na wizytę kontrolną do specjalisty i z reguły tych szmerów nie ma, nie martw się na zapas, nie daj się zwariować kochana 😘 Popieram radę misscarp, wyjdź na chwilę z domu sama, to pomoże Ci nabrać dystansu, zrób coś dla siebie, żeby poczuć się lepiej, pamiętaj, że Marcelinka potrzebuje spokojnej i odprężonej mamusi, dzięki temu jej też będzie wtedy łatwiej 😚😚😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochane przepraszam za drobną uwagę, ale nie mogę się powstrzymać. Dodatkowe szmery osluchowe są zawsze powodowane przez jakiś dodatkowy element w budowie serca. Który jest nieprawidłowością, ale np. w przypadku strun rzekomych, jest to szmer o charakterze niewinnym, ponieważ nie ma wpływu na właściwą pracę mięśnia sercowego.
      Nie jest tak, że te szmery znikają, one są i będą do końca życia, bo ta struktura w sercu nie zniknie, ale stają się niesłyszalne, ponieważ zwalnia tętno i nie ma już takich wibracji i nie da się usłyszeć szmeru stetoskopem. 😊
      Sorki musiałam.

      Usuń
    2. A spoko, napewno masz większą wiedzę na ten temat jako osoba związana z branżą medyczną 😊 Ja mówię o przypadku córki mojej kuzynki, u której faktycznie było tak jak napisałam i tak też powiedział jej lekarz, być może te szmery już teraz faktycznie nie są słyszalne i dlatego wszystko zostało uznane za normę, wiem że mała miała wykonywane chyba echo serca i jakieś jeszcze dodatkowe badania, wszystkie wyniki wyszły ok, więc sprawa została "zamknięta" 😊

      Usuń
    3. Pewnie może też się zdarzyć, że pediatra coś usłyszy, tylko to będzie jakieś jego przeraźliwienie.
      Ja miałam na myśli szmer potwierdzony przez kardiologa i widoczne w echo jakieś anomalie w budowie m. sercowego, to wtedy jeśli mają charakter niewinny to są już do końca życia tylko właśnie przestają być słyszalne. 😊
      Pozwoliłam sobie to trochę wyjaśnić, bo przekonana już na własnej osobie, wiem, że lekarze nie do końca wszystko rzetelnie mówią rodzicom.

      Usuń
    4. Ech.. Dziewczyny, ciężko odpisać na posta a co dopiero wyjść samemu z domu. Chciałabym chociaż na chwilę się oderwać od kolek ;) złapać oddech i nabrać dystansu. Niestety dopadła nas szara rzeczywistość. Ja jestem cały czas sama w domu a M z pracy do pracy..:(

      Usuń
    5. Marysia, ja się o Ciebie martwię... Bardzo często myślę o Tobie, chciałam nawet skontaktować się z Tobą bezpośrednio przez e-mail tak bardziej prywatnie, ale nigdzie nie mogę znaleźć kontaktu do Ciebie...

      Usuń
  10. Marysiu, u Wojtusia też pediatra usłyszał jakieś szmery w serduszku, co się potem nie potwierdziło. Jak przypomnę sobie nasze kolki, to do dziś mam ciarki. Podobnie jak Ty, nie byłam przygotowana takie wyzwania. Wojtuń okazał się bardzo wymagającym niemowlakiem i trochę to trwało, zanim się siebie nauczyliśmy, a ja przestałam żyć wyobrażeniami sprzed ciąży i porównywać go z synkiem koleżanki, który kochał wózek, nie miał kolek, głównie się uśmiechał i wszędzie mogła z nim pójść. Na pewno nie pomagało też to, że my z mężem byliśmy bardzo przewrażliwieni na punkcie Wojtusia, wyczuleni na jego potrzeby, jednocześnie spychając na bok nasze. Nie zliczę, ile razy mieliśmy w domu wizyty pediatrów. Przetestowaliśmy chyba z pięciu. Myślę, że u Was jest podobnie, co jest podyktowane długą walką o dziecko i dramatycznym porodem. Ale musisz uwierzyć w swoją córeczkę. To silna dziewczyna, a Ty masz wszelkie kompetencje, by być dla niej najlepszą mamą. Ściskam Was ciepło i mam nadzieję, że wkrótce będzie coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas coś tam wyszło również, ale za 2msc mamy to skontrolować czy jest poprawa. Narazie dr nie uznała tego za wadę.
      Moje wyobrażenia o macierzyństwie w czasie ciąży były inne. Wiedziałam, że jest ciężko, ale nie myślałam że az tak. Do tego wszystkiego doszedł ten poród i fakt, że nasza Kruszynka ur się taka malutka a ja wszystko musiałam sama przy niej robić, bo M się bał po prostu. Znikąd pomocy.
      Masz rację, muszę patrzeć tylko na nas, nie porównywać się z innymi, nie brać nikogo za punkt odniesienia.

      Usuń
  11. Mój Wituś nie miał kolek i dziękuję za to losowi, bo nie wiem jakbym to przeżyła... Współczuję Ci z całego serca. Brak kolek jednak nie oznacza, że nie ma problemów. Jak sobie przypomnę jak mu ropiały oczy, że aż nie mógł ich otworzyć... Jak trzeba było je przemywać kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt razy dziennie... To było straszne, a teraz to tylko wspomnienie. Ale są nowe problemy. Taki już los rodzica. Życzę Wam dużo siły. Będzie dobrze. Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ropiejace oczka w wyniku zatkanych kanalików łzowych, czy z innej przyczyny?
      A jeśli właśnie z tego powodu to powiedz mi czy minęło samo czy robiliście zabieg u okulisty?

      Usuń
    2. Zatkane kanaliki. Mieliśmy już wyznaczony termin zabiegu w szpitalu, ale szczęśliwie masaże kącików pomogły i kanaliki się przetkały bez ingerencji fachowców. Ale masowalam kilkadziesiąt razy dziennie, to był koszmar.

      Usuń
    3. My też masujemy i też mam nadzieję że obędzie się bez zabiegu.
      Są dni że jest lepiej i są takie że znowu wracamy do punktu wyjścia... 😐

      Usuń
    4. Sesi, zanim pomogło przeszliśmy 4 antybiotyki, chyba w lutym ostatecznie się z tym uporalismy, a problem był od początku, pierwszy antybiotyk w grudniu. Powodzenia!

      Usuń
    5. My na razie bez antybiotyku. I właśnie raz jest lepiej, raz gorzej. Dziwne jest tylko to że od początku to było jedno oczko. A teraz w tym minęło, a zaczęło się ropienie drugiego.

      Usuń
    6. U nas też tak było, raz jedno oko, raz drugie.

      Usuń
    7. Dla mnie to trochę dziwne. Bo jedno oko od samego urodzenia ropieje, a teraz nagle przestało i ropieje nam drugie. Mogło się zakazic od tego ropiejacego wcześniej, ale nie powinno chyba być tak, że to pierwsze przestało. W tym co ropiało długo widać było zastój łez czyli nie drożny kanalik, ale z tego co ropieje teraz łzy odplywają... Cóż neonatolodzy zalecają odczekać do 10mż i dopiero wtedy wdrożyć leczenie inwazyjne.

      Usuń
    8. Moja siostrzenica również miała problem z oczkiem, u niej potrzebny był zabieg niestety, ale po zabiegu było już dobrze. Też siostra robiła te masaże, jednego dnia było lepiej, innego gorzej.. każdy coś ma :(( @maszeruj, rzeczywiście miałaś rację-mało się pisze o tej ciemniejszej stronie macierzynstwa, o zmęczeniu i stresie, strachu o dziecko. O zwykłej codzienności.

      Usuń
  12. Marysiu, chciałam napisać, że rozumiem Cię. Moje pierwsze dziecko umarło w zaawansowanej ciąży. Po depresji i długich staraniach a potem po stresującej ciąży z problemami urodził się synek. Nie miałam wyidealizowanej wizji macierzyństwa, wiedziałam, że będzie ciężko, że dzieci płaczą, że nieprzespane noce. Miałam jednak nadzieję, że"los" wynagrodzi mi te straszne wydarzenia z przeszłości. Jakże się myliłam. Kocham synka nad życie jednak codziennie płaczę razem z nim, też ma kolki, myślę że nie nadaję się na matkę skoro nie wiem czego potrzebuje moje dziecko. Codziennie modlę się o cierpliwość na następny dzień, o siłę. Jest bardzo ciężko. Pozdrawiam Cię i życzę Ci siły, żeby każdy dzień był trochę łatwiejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro, że spotkała Cię taka tragedia...:((( często nachodzą mnie podobne myśli. Myślę sobie, że każda inna mama byłaby lepszą dla mojej Małej i że to przeze mnie ma te kolki, bo nie potrafię się nią zająć:(( czasami zdarza się jeden dzień w miarę dobry, aby potem następnego spaść w dół. To taka okropna sinusoida...
      Też myślałam, że po tym wszystkim, co nas spotkało, będzie lepiej. Odliczam dni do momentu, gdy niby ma być poprawa z tymi kolkami (4m) ale czy tak będzie?chociaż chwila wytchnienia..

      Usuń
    2. Anonimowy tak mi przykro... Ja straciłam dwie ciąże, ta trzecia była ta wyczekana, wyproszona, wymodlona i urodził się nasz Skarb i też kocham ją nad życie, ale czasem mam dość. Pierwsze trzy miesiące były trudne, byłam zrozpaczona, zmęczona... Też wydawało mi się, że nie będę na nic narzekać, ale Wiktoria dała mi w kość. Ciągły płacz, cały czas na rękach i ta niemoc żeby zrobić coś co pomoże... Masaże złagodziły kolki, ale to już pod koniec trzeciego miesiąca, więc nie długo po wprowadzeniu tej metody kolki same ustały...
      Myślałam o sobie ze jestem zła matka, że się nie nadaje, ale to nie tak. Każdy ma prawo do słabości w obliczu wyzwania, takiego jakim jest macierzyństwo.
      Trzymajcie się ciepło i zobaczycie to minie na pewno.

      Marysiu cieszę się że kwestia serduszka to na razie nic poważnego i tak pewnie zostanie. Kolki miną na pewno i będzie większy spokój. Jestem z Tobą myślami i rozumiem dokładnie to o czym piszesz. Los jeszcze Ci wynagrodzi te trudne chwile teraz. 😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty