Jeszcze miesiąc :)
Jestem już w 35+0(36)tc. i cholernie dumna z siebie, że zaszliśmy tak daleko. Tak bardzo cieszy mnie ta myśl, że moja ciąża jest prawie donoszona a dziecko prawie gotowe do przyjścia na świat. Dzięki temu zyskałam więcej pewności siebie i optymizmu po przejściach począwszy od 20tc. odetchnęłam z ulgą. Być może do kolejnego usg ;)
Malutka zgodnie z ostatnim usg waży już 2200g a w poniedziałek dowiemy się ile teraz, ale na pewno przez 2 tygodnie urosła ;) co zdecydowanie czuję. Ma wielką siłę, rozpiera się i szaleje w brzuchu. Śmieję się, że moc to ma po tatusiu, bo ze mnie słabeusz- nawet do słoika M. wołam ;).
Ostatnio w komentarzach pisałam Wam, że miałam duże skoki ciśnienia. Wiązało się to nie tylko z tym, że znowu martwiłam się o córeczkę, ale też trochę rodzinka zrobiła swoje. Ale, gdy mój stan był dość ciężki, miałam naprawdę wysokie ciśnienie, powiedziałam sobie, że muszę się odciąć od rodzinnych problemów. To nie są sprawy dla mnie na ten moment. Zresztą ja mam swoją, własną rodzinkę i o nią najbardziej muszę dbać a przede wszystkim o to Maleństwo pod sercem. Staram się nie myśleć o tym, co przykre a gdy ktoś chce ze mną rozmawiać, stanowczo ucinam temat.
Najważniejsze, że udało się ogarnąć to ciśnienie. Potrzebuję tylko spokoju.
Tak więc emocje ostatnich dni dały mi dużo do myślenia. Postanowiłam wrzucić na luz. Staram się delektować chwilami, siadam na tarasie z kubkiem melisy i wystawiam twarz do słońca. Od dziś też mogę zacząć odstawiać luteinę :))) Jupi!!!! Dlatego jutro przyjmę tylko jedną tabletkę. Cieszy mnie to. Niby mała rzecz a jednak ile radości potrafi dać ;). No i dużo czytam. Zresztą całą ciążę miałam aż zanadto czasu na czytanie. Głównie kryminały, chociaż kiedyś ten gatunek był dla mnie nie do przyjęcia, teraz uwielbiam je czytać. A wszystko zaczęło się od "Motylka" K. Puzyńskiej (zresztą polecam całą serię, chociaż Motylek był pierwszy i najlepszy). Jednakże podczas ciąży nie odważyłam się dokończyć książki S. Kinga... kto czytał jego twórczość, ten wie, jaki to kaliber ;) Podejrzewam, że po przeczytaniu chociażby jednej książki w czasie ciąży, nie poszłabym sama w nocy do toalety a potrzeby są coraz większe i częstsze ;)))
No i jestem ciekawa, czy moja dziewczynka ułożyła się z powrotem główkowo. Otóż od 26tc była już ułożona do porodu a teraz na usg w 33tc znowu na pupie! Ale z niej figlarka!! Chociaż powiem Wam szczerze, że myślę, że wczoraj znowu się odwróciła na główkę. Może się mylę, ale przez dwa dni wyprawiała w brzuchu takie rzeczy, że myślałam że mi brzuch rozerwie. Strasznie bolało. No i kręgosłup. A teraz jakby się uspokoiła nieco i plecy też odpuściły. Okaże się w poniedziałek.
A z takich miłych rzeczy to- odebraliśmy zdjęcia z naszej sesji brzuszkowej. Zdecydowaliśmy się na uwiecznienie tych chwil w wyjątkowy sposób, bo nie wiadomo, czy będzie nam dane jeszcze doświadczać takiego cudu i tych emocji. Chcieliśmy zamknąć te chwile w kadrze. Mój mąż, który nie lubi zdjęć wyszedł bardzo ładnie. No i taka magia w tych zdjęciach, widać emocje. Myślę, że to zasługa dobrego fotografa. A ja założyłam swoją "transferową" sukienkę, która bardzo się spodobała pani fotograf. Ta sukienka na zawsze będzie mi się kojarzyć z tym wyjątkowym dniem, kiedy moje Maleństwo trafiło pod moje serce. Nigdy, przenigdy jej nie wyrzucę, chociaż mole ją pogryzą, bo przypomina mi o tym najpiękniejszym dniu mojego życia (oczywiście zaraz po ślubie). Ech...znowu mi łzy poleciały.. zawsze, gdy myślę o 21 listopada... Mam w telefonie kilka zdjęć na pamiątkę, jaka była wtedy pogoda.. Wiedziałam, że to będzie wyjątkowy dzień. Jeden z najważniejszych w życiu. I dziękuje za niego i za wszystkie kolejne, piękne dni. Dziękuję za moją bajkę..... za to, że to, co było niemożliwe, stało się możliwe, chociaż tak niewiele szans dawała nam statystyka... Cyfry to jednak nie wszystko...pamiętajcie o tym. Szczególnie Ci, którzy nadal walczą. Mam Was w swoim sercu. I wierzę, że każde cierpienie się kiedyś kończy a zło nie może wiecznie trwać.. Kończę, bo zaraz zachlapię klawiaturę ;)))
Wzruszający wpis, wyciska łzy...
OdpowiedzUsuńTylko ktoś, kto czekał na dziecko, jak na cud, rozumie o czym mówisz. Wspaniałe jest to, że tych cudów doświadczamy. 😍
Cieszę się, że u Was wszystko w porządku, że starasz się nie przejmować. Tak trzymaj, Maleństwo najważniejsze ❤️ życzę Wam żeby już do końca wszystko było ok.
Dziękuję Kochana 😘 staram się myśleć pozytywnie. Ograniczyć stres na tyle, ile się da. To już ostatnia prosta, wszystko się może zdarzyć;)
UsuńCzęsto myślę o tym, że TO już za chwilę i nadal nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Cuda stają się rzeczywistością, chociaż kiedyś zajście w ciążę było dla mnie jak lot na Księżyc. A jednak za chwilę tam będę😉❤ Te doświadczenia zbudowały mnie na nowo, jestem zupełnie innym człowiekiem niż 6lat temu...
Trzymam mocno kciuki <3 Już niedługo.
OdpowiedzUsuń❤❤❤ 😘😘😘
UsuńMarysiu tak się cieszę, że dotrwałyście już do 36 tygodnia, teraz już pójdzie z górki, zobaczysz, mówiłam Ci ostatnio, że wykorzystałaś już swój limit łez i gorszych momentów w tej ciąży, więc uwierz mi, że już teraz do końca wszystko będzie dobrze 😙😙😙 Jesteście oboje (a właściwie już prawie troje) dowodem na to, że cuda jednak się zdarzają, ja też doceniam teraz każdy dzień i to się już nie zmieni 😊 Odetnij się od toksycznego otoczenia jeśli tylko możesz i to nie tylko teraz, ale również jak maleństwo będzie z Wami, bo jako mamusia musisz być spokojna, Marcelinka zarówno teraz jak i później będzie doskonale wyczuwać Twój nastrój, dlatego zrób to dla niej i bądź wyluzowana, trochę ignorancji w życiu jeszcze nikomu nie zaszkodziło 😊😊😊
OdpowiedzUsuńKoniec tego złego😉 z dużym prawdopodobieństwem mój brzdąc nie będzie wczesniakiem i ta myśl daje mi taką siłę, że pomimo tylu problemów udało się dotrwać do tego momentu. Dla kogoś to coś zwykłego, żadne osiągnięcie ale dla mnie to coś wyjątkowego. Dziś na wizycie położona też cieszyła się ze mną z tego faktu że za chwilę ten magiczny 37tc 🙂
UsuńMasz rację Aga, to już końcówka i nie ma nic ważniejszego teraz, choćby się "waliło i paliło" , muszę zachować spokój dla mojej Córeczki❤ ona na pewno to czuje i wstyd mi za siebie, że ją narażam na te emocje dlatego odpuszczam wszystko inne.
Jesteś bardzo dzielna 😙😙😙
Usuń😘😘😘
UsuńHej Marysiu, jak tam u Was sytuacja? :) Jak się czujecie? Buziaczki :***
UsuńEch Aga...nie jest dobrze.wczoraj wróciłam ze szpitala. Moja dr skierowała mnie tam na obserwację z podejrzeniem hipotrofii. Mała waży 2600 niby a w szpitalu chyba jeszcze mniej wyliczyli. Miałam ktg, i szczegółowe usg... niby Mała mieści się w siatkach ale na niższych centylach...nie wiem już nic. Tak cieszyłam się że juz teraz spokojnie poczekamy na poród a tu znowu kubeł zimnej wody...:(((
UsuńKochana nie smuć się, skoro się mieści w centylach to jest dobrze, a jak się urodzi to szybko nadrobi.
UsuńNie wiem czy Ciebie to pocieszyć, ale ja urodziłam się z waga 2,5kg dwa tygodnie po terminie 😊 a teraz mam 180cm wzrostu i z wagą żadnych problemów.
Wiktoria urodziła się mając 2940g i 51cm, a teraz po skończeniu trzech miesięcy ma 6kg i 74 cm 😊
Także u Was będzie na pewno wszystko dobrze, po prostu jest drobniutka i tyle 😉
Sesi, jakbym chciała żeby to było tak jak piszesz i Mała była po prostu drobna ale tak naprawdę pewnie dopiero dowiemy się tego po porodzie. Chciałbym aby to już się zaczęło, aby mieć ją przy sobie. Szyjka jest trochę skrócona ale to chyba już czas powoli na nią;)
UsuńUsg trwało godzinę, bo dr tłumaczył wszystko studentom i dzięki temu ja wszystko wiem... pokazywał te siatki centylowe i tłumaczył o co z tym chodzi. Mówił też coś o proporcji głowy do klatki piersiowej i to też było w porządku. Ale możesz sobie wyobrazić co przeżywam...nie siedzę co prawda i nie płacze w rękaw ale nie jestem do końca spokojna. Cały czas pilnuje ruchów i jestem przewrażliwiona. Dziękuję Ci za dobre słowo❤
Och Marysiu, co ja mogę powiedzieć, jak to się mówi za przeproszeniem "jak nie urok to..." Ale ja jestem tego samego zdania co Sesi, dużo dzieci rodzi się malutkich ok. 2,5kg i rozwijają się pięknie i zdrowo, ja nawet poznałam ostatnio w szpitalu dziewczynę, która urodziła się z taką wagą, a dziś jest śliczną szczupłą blondynką i sama pewnie też będzie miała takiego małego szkraba :) Ważne, że Wasza pociecha mieści się w siatce, zobaczysz, że potem wszystko pięknie wyrówna i nawet nie zauważysz kiedy tak szybko urośnie :***
UsuńTaki już los mam, że się martwią😊 ale jeśli parametry są w porządku to nie ma obaw o jej zdrowie. Już nie długo będziecie razem szczęśliwie 😍
UsuńNo właśnie Mała ma za mały brzuszek (3tygodnie do tyłu) ale wszystko w siatce niby... zobaczymy w przyszłym tygodniu...
UsuńAch, dziewczyny ... jakbym chciała już urodzić i widzieć co się z nią dzieje, chciałbym ją karmić piersią aby szybko dobrała na wadze... Wyobrażam sobie, że w związku z tym że będzie drobna, może mieć problemy z ssaniem, za chwilę będą kolki... ale tak bardzo myślę o tym, że nie mogę zobaczyć co się dzieje z nią w brzuchu... w szpitalu tak mało się ruszała, gdyby nie ktg i badanie serduszka to myślałabym że coś jej jest :(( dzisiaj jest juz lepiej, już wieczorem zaczęła wracać do domowej aktywności ale i tak jestem przewrażliwiona:(( ta końcówka to jakiś dramat:(((
Marysiu, ale wiesz, że ona reaguje na Twój nastrój? Ona czuje, że Ty jesteś zdenerwowana i automatycznie jest mniej aktywna, wiem, że łatwo się mówi (sama miałam wczoraj dzień grozy, bo myślałam, że mi się wody sączą), ale spróbuj się troszkę odprężyć, nerwy naprawdę Wam nie pomogą, tym bardziej że to maleństwo odbiera wszystkie Twoje emocje :*
UsuńWiem... staram się myśleć pozytywnie...dlatego dziś, w domu jest już zdecydowanie lepiej. Wróciła moja mała Wiercipiętka i to mi dodaje sił.Nawet nie wiesz jak bardzo... ona ma tyle sił...nie może jej nic dolegać-tak sobie powtarzam.
UsuńAga, dobrze że i Was się wyjaśniło z tymi wodami, zawsze lepiej sprawdzić niż się zamartwiać :)) i rozmyślać. Tak jak pisałam kiedyś-takie rzeczy trzeba sprawdzać i nie ma co zwlekać.
UsuńOj tak kochana... I ja naprawdę rozumiem te nerwy, sama ledwo wczoraj nie zeszłam na zawał... Ale trzeba się trzymać dla tych naszych małych szczęść :***
UsuńDokładnie❤❤❤ dla nich musimy być silne❤❤❤
UsuńNa pewno wszystko jest ok. Wszystkie dzieci nie są jednakowe, a przecież wymiary w danym tygodniu to średnia badana na przestrzeni lat, może być i więcej i mniej, więc jeśli mieści się w zakresie siatki to w mojej ocenie wszystko jest w porządku. Ale oczywiście rozumiem Twój stres, obawę, bo łatwo się mówi, a gorzej to przetrwać, ale zaraz, za chwilę będziecie razem. Zgadzam się z Droganienaskroty, że Twój stres nie pomaga, więc jak się da maksymalnie zadbaj o spokój, bo dzidzia wszystko czuje. 😊
UsuńDroganienaskroty, nie wiem co było powodem, że stresowałaś potencjalnym sączeniem wód płodowych, ale jakbyś chciała na przyszłość to weryfikować to można kupić zwykłe papierki lakmusowe do badania pH. Wody płodowe są silnie zasadowe, a zwykła wydzielina raczej obojętna, bądź lekko kwaśna.
UsuńPowodem były tylko i wyłącznie moje podejrzenia po obserwacji śluzu... A okazało się, że to tylko wzmożone upławy po przyjmowanych wcześniej globulkach. Ech człowiek czasem tak panikuje, ale na szczęście moja lekarka powiedziała mi, że naprawdę mnie rozumie, że tak zareagowałam. I na szczęście to wszystko to fałszywy alarm, ale kupię papierki i kupię jedno opakowanie tych wkładek testujących, na wszelki wypadek, zawsze będę spokojniejsza mogąc wykorzystać je w każdej chwili.
UsuńBardzo wzruszający wpis i przyznaję się, że nawet oczy zrobiły mi się wilgotne od czytania Twoich słów. Z relacjami w rodzinie - różnie bywa, ale myślę, że w tak wyjątkowym czasie w jakim teraz jesteś bardzo dobrą podjęłaś decyzję chcąc się od tego odciąć. Dobrego samopoczucia!
OdpowiedzUsuńP.s. Jestem ciekawa po jakie książki sięgałaś w ostatnim czasie i czy prócz Puzyńskiej coś jeszcze polecasz.
😘😘 jedyne co mogę teraz zrobić to odciąć się od tego przynajmniej do końca ciąży a tym bardziej, gdy wiem, że na te rzeczy i decyzje bliskich osób nie mam wpływu :(
UsuńA z książek to oprócz Puzyńskiej to przeczytałam całą sagę Camilii Lackberg, kolekcję Millenium, Idealną Stachuli, którą polecałaś u siebie, kilka obyczajowych książek Krawczyk, Kordel, Przybyłek, Majcher(te ostatnie jakoś mniej mi podeszły) a teraz zaczęłam Mroza z serią z Chyłką, ale jakoś nie mogę się w to wciągnąć, może później się rozkręci;)
Spokój teraz jest dla Ciebie najważniejszy, nie ma się co przejmować problemami innych, a już szczególnie w Twoim błogosławionym stanie...
OdpowiedzUsuńPamiętam, że moja chrześniaczka pod koniec ciąży też dała nieźle popalić swojej mamusi- strasznie się wierciła w brzuszku i co chwilę zmieniała ułożenie, do tego stopnia, że nawet była mowa o cesarce, ale jak co do czego przyszło, to mała ułożyła się prawidłowo i poród odbył się bez żadnych przeszkód...
Trzymam kciuki za to, żeby wszystko dobrze poszło...
Dziękuję Kochana😘😘 a to widzę, że Twoja chrześniaczka to też taka figlarka. Pewnie teraz też jest dość aktywnym dzieckiem co? Moja Mała jednak znowu się obróciła i ułożyła się z powrotem główkowo-czyli jednak miałam rację🙂 te akrobacje, które wyprawiała wtedy to był obrót. Nawet dr się dziwiła, bo mówiła, że to ostatni dzwonek był😂
UsuńJak się czujesz Marysiu? Nie mogę uwierzyć, że to już za momencik...jakieś takie wzruszenie mnie ogarnia, bo pamiętam początki, Twojego poprzedniego bloga, a teraz to zupełnie nowy rozdział w życiu:)♥
OdpowiedzUsuńDzisiaj dobrze:) chociaż dni są bardzo różne teraz. Najważniejsze, że udało się opanować to ciśnienie i jest ok. A ja jestem ciekawa jak Ty się czujesz i czy jesteś już na zwolnieniu?
UsuńMasz rację, to zupełnie inny świat.ja nadal nie mogę uwierzyć...Ale Ty wiesz o czym mówię. Chyba prawie każda para po ivf albo po długich staraniach zna to uczucie...
Ojej, to już za momencik będziesz tulic swoje Maleństwo w ramionach! Choć z drugiej strony to będą długie tygodnie dla Ciebie, może najdłuższe. Dla mnie ta końcówka była najdłuższa, dobrze, że urodziłam dwa dni przed terminem, no gdybym "przenosiła" ciąże, to już bym na pewno zwariowała z niecierpliwości i tęsknoty za Małym. Trzymam kciuki, by zdrowie Wam dopisywało, no i by piękny był poród i ten Wasz pierwszy wspólny moment, pierwszy po tej stronie brzucha :)
OdpowiedzUsuńTak, już przebieramy nóżkami a czas się ciągnie. Ale powiem Ci szczerze, że mój mąż chyba ma większego stresa niż ja 😂 boję się na poważnie czy on mi tam nie zemdleje podczas porodu, nie wiem czy pamiętasz jak pisałam na tamtym blogu jak on zastrzyki przeżywał😂 i może znowu zostanę na lodzie jak podczas stymulacji-wszystko sama musiałam robić.
UsuńOby było tak jak piszesz-pięknym i wzruszającym momentem😘❤
Też się bałam o mojego chłopaka! I rzeczywiście bolała go głowa i latał do położnych po tabletki. Do dziś się z tego śmiejemy, że ja miałam skurcze, a on brał przeciwbóle (choć i ja w końcu dostałam znieczulenie). Ale prawda jest taka, że w decydującym momencie, przez 1,5 godziny właściwej fazy porodu był nieocenionym wsparciem i gdyby nie on, to chyba bym nie urodziła... :)
UsuńTo już końcóweczka :) Teraz już z gorki! Mamy nadzieje, ze nie skonczysz pisac bloga po narodzinach :) Pozdrawiam serdecznie i zycze zdrowka i szczesliwego rozwiazania ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję😘😘koncowka okazała się nie tak spokojna jak myślałam....Też mam taką nadzieję, że znajdę czas na pisanie po porodzie;)
UsuńJestem mamą!Módlcie się za nami o zdrowie dla Małej . Ledwo nas odratowali i Małą i mnie . Proszę Was o modlitwę!
OdpowiedzUsuńMarysia
Marysiu ogromne gratulacje dla Was i dzięki Bogu wszystko dobrze się skończyło, modlimy się za Was mocno, odzywaj się do nas :* Pamiętaj, że jesteśmy z Wami :* :* :*
UsuńZmroził mnie ten komentarz. Trzymajcie się dziewczynki 😊. Jesteśmy z Wami całym sercem i z modlitwą. 😘 gratulacje 😘
UsuńMała miała tylko 2200g:((I na chwilę zatrzymała się akcja serca na kilka sekund:((( A ja miałam krwotok...nagle łożysko się odkleiło. To cud że żyjemy.. gdyby nie Matka Boża nad nami czuwała to nas by nie było:(((
OdpowiedzUsuńProszę Was o modlitwę w intencji Malutkiej .jutro usg główki :(
Oczywiście, że modlimy się za Was.
UsuńAle już będzie wszystko dobrze. Jesteście razem, żyjecie i czekają Was tylko miłe, szczęśliwe wspólne chwile. Trzymajcie się cieplutko 😊 i spokojnie, jak najmniej stresu 😘
Marysiu, najgorsze już za Wami, malutka sobie poradzi, jest dzielna i silna po mamusi, więc już teraz będzie wszystko dobrze, zobaczysz :* Modlimy się za Was i cały czas o Was myślimy (nawet mój mąż, któremu opowiedziałam Twoją historię). Trzymajcie się cieplutko i dawajcie o sobie znać :***
UsuńMarysiu najgorsze za Wami. Teraz juz MUSI byc dobrze. Myslami i modlitwa jestem z Wami. Jestescie silaczkami. Ty i Malutka. Duzo sil!😘
OdpowiedzUsuńO rany, Marysiu, melduję, że i my jesteśmy z Wami całym sercem. Dawaj znać w miarę możliwości. Wierzę, że to co najgorsze, macie już za sobą.
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny! Ja dochodzę już do siebie powoli,nawet udało mi się przespać 5godz. Wczoraj przystawiali mi Małą ale nic mi nie leci :(( ale już i tak mały sukces bo mogłam chociaż jej pampers zmienić sama i butelkę dac... No i nie leży już w tym pomieszczeniu wcześniaczym tylko awansowała pokój dalej ;)
OdpowiedzUsuńJest śliczna i taką dzielna...Tak ją kocham .gdyby jej miało nie być to ja też chciałbym umrzeć:((
Módlcie się za nią...
Marysiu nawet nie wolno Ci tak myśleć. Jesteście i to jest najważniejsze ❤️ z każdym dniem będzie lepiej. Dzielne dziewczyny.
UsuńA czemu mała jest kwalifikowana jako wcześniak? Ze względu na niską masę urodzeniowa?
Marysia nie mów tak nawet, wszystko już jest w porządku i na dobrej drodze do tego, abyście całe i zdrowe wyszły niedługo do domku :* Jeśli chodzi o laktację to nie martw się, na pewno potrzebujesz odrobinę więcej czasu ze względu na cesarskie cięcie, po cięciu laktacja rozkręca się trochę wolniej, ale na pewno ruszy, tylko bądź dobrej myśli kochana :* Obie jesteście silne :* :* :*
UsuńMarysiu jak się macie?
OdpowiedzUsuńJesteśmy w domu od wtorku. Ja dopiero dochodzę do siebie. Szczególnie psychicznie ciężko to przeszłam. Gdyby nie wsparcie męża i bliskich byłoby marnie ze mną. A Malutka nauczyła się nareszcie jeść z butelki bo z tym też był problem. Ja nie mam pokarmu.
UsuńNa szczęście wszystko jest w porządku, dobrze że masz wsparcie męża, jesteśmy z Wami kochani 😘😘😘
UsuńNajważniejsze, że wszystko z Wami dobrze. Super, że masz wsparcie 😊
UsuńA co do pokarmu to się nie martw, jak ma przyjść to przyjdzie, a jak nie to będziesz karmić mm, to nic złego. Pisałam o tym u siebie.
Trzymajcie się ciepło dziewczyny i dużo dużo zdrówka dla Was 😘
Marysiu jeśli chcesz karmić piersią to dużo przystawiaj, bardzo dużo, właściwie cały czas. dużo się kangurujcie, może skontaktuj się z certyfikowaną doradczynia laktacyjna, która Ci pomoże. Mleko w piersi działa na zasadzie popytu i podaży, samo z siebie się raczej nie pojawi, a na pewno laktacja się nie rozkręci. Oczywiście jest mm i całe szczęście, ale o piers warto walczyć, a Ty jesteś prawdziwa wojowniczką :)
UsuńJa nie przystawialam, tylko trochę w szpitalu i nawał pokarmu przyszedł, więc to nie do końca tak. Hormony działające na laktacje wydzielają się u kobiety pod wpływem już samego myślenia o dziecku. Szczególnie u kobiet, które pragnęły potomstwa. A w tym przypadku to nie ma żadnych wątpliwości 😍 wiadomo że jeśli nie ma przeciwwskazań to warto powlaczyc o pierś, ale nic na siłę, można przystawiac między karmieniami butelka wtedy kiedy dziecko jest spokojne, bo w stresie to też nic dobrego, ani dla dziecka, ani dla mamy.
UsuńNo dobrze, nawał przyszedł i co dalej? Nie ma co porównywać pojedynczych przypadków, każde piersi są inne :) pewnie, że w nerwach nie ma co karmić piersią. Nerwy nigdy w niczym nie pomagają, wrecz przeciwnie. Ale jeśli chce się karmić piersią, to warto walczyć. Jeśli się chce. Przymusu na szczęście nie ma.
UsuńNie rozumiem Twojego pytania? Pojawił mi się pokarm pomimo, że nie karmilam, a wyciszenie laktacji zabrało dobrze ponad miesiąc.
UsuńPo prostu odpowiedziałam, że jeśli będzie miała mieć pokarm, to się pojawi nie musi obsesyjnie przystawiac, przystawiac i jeszcze raz przystawiac... A powalczy na pewno, bo jak widać nigdy się nie poddaje!
Maszeruj i Sesi obie macie rację.
UsuńFajnie opisała tu w poście Hafija:
https://www.hafija.pl/2015/07/uruchom-swoje-piersi.html
Natomiast mimo że Marysia tematu nie rozwinęła u niej problem może być bardziej złożony i bez pomocy bardzo dobrej doświadczonej doradczyni laktacyjnej może nie udać się uruchomić laktacji. Nie wiem dziewczyny czy widziałyście jak wyglądają takie maleństwa które ważą 2200g. Mój syn był o pół kilo cięższy a był taki malutki że przy dziecku współlokatorki ze szpitala które ważyło 3500 wyglądał jak kruszynka. Małe dziecko to małe usteczka i mój syn miał problem z uchwyceniem brodawki. Dodatkowo u dziecka może pojawić się problem z ssaniem. Teoretycznie każde dziecko ssać powinno omieć ale w praktyce okazuje się że nie zawsze więc trzeba dziecko nauczyć ssać. Dodatkowo poród traumatyczny , przez cc bądź wtedy kiedy dziecko jest oddzielane od matki po porodzie może tez powodować problemy z laktacją. Czytałam kiedyś że oddzielenie matki od dziecka po porodzie może spowodować że podświadomie matka czuje się tak jakby dziecko umarło. Wiek matki tez robi swoje. Im starsza matka tym większe ryzyko jakiś zakłóceń hormonalnych. Poza tym jak dziecko rodzi się z niska wagą to priorytetem jest aby zaczęło przybierać na wadzę. Takie maleństwa częściej sie waży i monitoruje przyrost. Karmiąc butelką jest łatwiej bo wiadomo ile dziecko zjadło a jeśli chodzi o laktację to na początku może być różnie. Ja bym doradzała Marysii aby jak najwięcej małą przytulała, głaskała, kołysała i to kangurowanie to fajny pomysł bo to dobrze wpływa na obie strony i małej zrekompensuje czasa bez mamy po porodzie a Marysii brak dziecka po porodzie.
Pod tym komentarzem podpisuje się obiema rękami. Dokładnie tak 😊
UsuńByć może w moim komentarzu skupiłam się bardziej na mm, ale to tylko dlatego, że znając posty Marysi, wiem jak bardzo jest wrażliwa i chciałam dać jej do zrozumienia, że nie może czuć się gorsza, przez to dokarmianie. Ale to co napisałaś to szczera prawda, przytulanki, myślenie, całowanie to wszystko na pewno pomoże, tylko tak jak mówisz po pierwsze mała jest malutka i musi nadrobić, a po drugie rozlaka na pewno miała na to wpływ, no i jeszcze fakt cc, opóźnia laktacje.
Ja akurat nie raz widziałam takie Maluszki, nawet mniejsze i trzeba dać im dużo czasu i miłości oraz cierpliwości 😊
Dziękuję Wam za obecność. Anonimowy trafił celnie w punkt, jest mi bardzo ciężko pozbierać się z tego wszystkiego... to cały czas jest we mnie chociaż staram się z tym walczyć. W szpitalu skorzystałam z pomocy psychologa. Nie planowałam rodzić w tym szpitalu, uważałam że to trupownia a przeżyliśmy...
OdpowiedzUsuńTak jak pisze Sesi-czuję się gorsza bo nie karmie. Nie dość że zostaliśmy rozlaczeni po porodzie na 3dni to jeszcze nie mogę jej dać dobrego mleka. Ale kocham ją na życie... nie mam siły walczyć o pokarm i może posypia się na mnie gromy ale tak jak pisał anonimowy- cały czas musimy kontrolować ile zjada i czy przybiera Mała. I też we mnie jest chyba jakiś strach że nie wiedzialabym ile Mała zjada. Może to wszystko hamuje...
Poczatki są trudne. Gdyby nie mąż i rodzina, nie wiem jak bym sobie poradziła po tym wszystkim...
Marysiu jesteś wspaniałą mamą i nie miej sobie nic do zarzucenia. Troszczysz się o swoją córeczkę, a pilnując, żeby przybierała i karmiąc ją, nawet, że mm to dajesz jej to co teraz ważne. Trzymajcie się cieplutko i dajcie sobie dużo miłości 😍 bo, że kochasz ją nad życie, to nie mam żadnych wątpliwości. 😊
UsuńMarysiu mnie macierzyństwo nauczyło a właściwie cały czas tego się uczę że że w życiu nie da się wszystkiego kontrolować. Ja jak jeszcze nie byłam w ciąży miałam wyobrażenie tego jak będzie wyglądało moja ciąża i macierzyństwo. Niestety życie miało według mnie inne plany. Gdzieś głęboko nadal noszę w sobie żałobę po moich marzeniach ale wiem że dla mojego dziecka liczy się chwila obecna. Jeśli ja będę żyła przeszłością to będę tracić cenne chwile ze swoim dzieckiem teraz. Co do karmienia to ja miałam obsesje na punkcie zdrowego żywienia mojego dziecka i byłam mega przeciwniczką słoiczków. I jedna bardzo mądra ceniona pediatra powiedziała że dla dziecka najważniejsza jest miłość, to aby wychowywało się w rodzinie gdzie rodzice się kochają i jeśli będzie miało to, to nawet jak będę 3 razy dziennie dawała słoiczki to dziecko będzie zdrowe. I teraz równoważę to. Jak jestem bardzo zmęczona to wolę dać słoiczek i pobawić się z synkiem niż stać przy garach pół dnia a potem ze zmęczenia paść i co gorsza jeszcze wyżywać się na dziecku. Wybierz dobre mleko mm z dobrym składem. Chyba Hipp ma nawet bio. A dla swojej córeczki jesteś najlepszą mamą na świecie:)
UsuńI znowu komentarz trafiony w 10.
UsuńDokładnie tak. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. 😊 i nie ważne czy na mm, czy słoiczkach. Grunt to miłość 😍
Hipp Combiotik Bio polecam. Nie zawiera cukru, jest dobrze tolerowane i maksymalnie zbliżone na wzór mleka mamy. 😊
Rozumiem, że po tak traumatycznych przejściach wybierasz karmienie butelką, które i tak nie przyszło łatwo, z tego, co piszesz. Nie miej wyrzutów, tak jak pisze Anonimowa. Spokój mamy jest najważniejszy, jest lepszy niż przeciwciała w mleku matki zmieszane z jej hormonami stresu. Wrzuć jakieś zdjęcie na insta z Waszych początków :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń